Google+ Facebook Pinterest

22 lip 2013

Posted by Unknown Posted on 16:11 | 18 comments

Essie vs Inglot

Witajcie:) 




 O Mademoiselle firmy Essie w internecie zrobiło się bardzo głośno jakiś czas temu i od kiedy ujrzałam ten lakier postanowiłam, że kiedyś będzie mój gdy tylko jego cena z prawie 40 złotych nieco spadnie.




Miesiąc temu tak właśnie się stało i za 20 złotych zostałam przez chwilę szczęśliwą posiadaczką różowego lakieru. Dlaczego tylko przez chwilę? No właśnie….. lakier pięknie się prezentuje w tej swoje szklanej, zgrabnej buteleczce, kolor przepiękny, delikatny, mleczny brudny róż, który bardzo cieszył moje oko, bo właśnie takie lakiery uwielbiam. W środku producent umieścił dwie kuleczki aby konsystencja lakiery sprzyjała jego dobrej aplikacji. Lakier naprawdę posiada wiele zalet oprócz jednej, a mianowicie, żeby uzyskać taki sam kolor bajecznego różu jaki kryje się za szkiełkiem trzeba nanieść na pazurki około 5-6 warstw lakieru, przy czym wysychanie każdej warstwy oprócz pierwszej trwa dosyć długo. Dodatkowo od drugiej warstwy lakier na pazurkach przypomina w dotyku coś w rodzaju gumy. Trwałością przebija inne lakiery bo na pazurkach wytrzymuje spokojnie 5 – 6 dni. Jest to naprawdę dobry lakier jednak malowanie 5-6 warstw to nie dla mnie. Na dzień dzisiejszy używam jako bazy pod inne lakiery i w tym celu sprawdza się idealnie. 






Jeżeli lubicie lakiery w podobnej pastelowej kolorystyce to polecam wam do przetestowania lakier Inglota nr 166.






Lakier jest już ze mną 3 lata i jak widać na zdjęciu niedługo się pożegnam z jego pierwszym opakowaniem ale zdecydowanie przemierzę parę kilometrów MPK, aby zdobyć kolejny egzemplarz. Jak pisałam wcześniej różowe cudeńko jest ze mną około 3 lat i do tej pory konsystencja została niezmienna, co dla mnie jest ogromnym plusem, bo lakier o pojemności 16 ml trudno zużyć w ciągu roku czy dwóch. Jest to dla mnie lakier nr 1, którego używam cały rok i prawdopodobnie będzie w moich zbiorach do końca życia, o ile wcześniej go nie wycofają lub nie znajdę jego następcy, co akurat chyba będzie trudne. Nie bez powodu nazywam go lakierem zdrowych paznokci, ponieważ już jedna warstwa daje efekt zdrowej, zadbanej, równiej płytki. Naniesienie dwóch warstw daje fantastyczny półtransparenty efekt mleczno- różowych paznokci. Na pazurkach trzyma się podobnie jak Essie (5 dni), a zatem jest to jeden z lakierów, który przoduje jeśli chodzi o tę cechę. Na dzień dzisiejszy jest to jedyny lakier tej firmy jaki posiadam ale biorąc pod uwagę jego jakoś i trwałość zamierzam rozejrzeć się za innymi kolorami.




Mój wybór zdecydowanie pada na Inglota nr 166, który zakupię ponownie już niedługo, zaś po wykończeniu Essie Mademoiselle owy lakier nie znajdzie więcej miejsca w mojej szufladce z lakierami. Polecam wam przetestować Inglota, a do Essie Mademoiselle podejść nieco sceptycznie.

Pozdrawiam:)
Buziole :* :* :*
Joanna
Categories: , ,

18 komentarzy:

  1. Faktycznie ten Inglot wygląda identycznie - po co więc przepłacać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dla mnie oba za slabo kryjace :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym lakierze akurat nie o to chodzi:) Krycie jest średnie ale daje świetny efekt na pazurkach:)

      Usuń
  3. ja bardzo lubię lakiery z inglota ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są bardzo dobre jakościowo - przynajmniej ten:)

      Usuń
  4. lubię ciecie z tej firmy:) lakieru jeszcze nie miałam ale bardzo fajnie wygląda;p

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba bym umarła jakbym miała 6 warstw malować:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się z lakierami Inglota nie lubię, a Essie jeszcze nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  7. oba kolory są bardzo ładne i dobrze wyglądają na paznokciach

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi ciężko 2 warstwy pomalować, a co dopiero jakby to miało być 6..nie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Essie nigdy nie miałam a z Inglota kupowałam kiedyś lakier bordowy nałogowo ale coś ostatnio nie mam po drodze do sklepu gdzie go sprzedają ale przypuszczam że się do niego wybiorę bo z tego co pamiętam jego trwałość była rewelacyjna i jak nie było czym zmyć pazurków to też się nadał :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Essie jest dla mnie zdecydowanie za drogi, natomiast Inglot już ceną nie przeraża, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go kupić.

    OdpowiedzUsuń
  11. oba kolorki ładne, choć ja nie lubię takich jasnych :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. pewnie po co przepłacać, zawsze można zaoszczędzone pieniążki wydać a inny kosmetyk :)

    OdpowiedzUsuń
  14. rzeczywiście Inglot lepiej się prezentuje więc po co przepłacać :)

    OdpowiedzUsuń